Podróże

Ogród Społeczny Macierzanki

Krakowski Ogród Społeczny Macierzanki

 

2023r. I szósty sezon za nami. Zimowo ogród śpi, a my tylko go doglądamy. Niestety kolejny sezon nie spowodował wzrostu liczby stałych ogrodników. Pojawiały się kilkukrotnie osoby ale raczej nie do stałej współpracy. Większość woli posiedzieć w części rekreacyjnej i ma milion wymówek, albo chciałaby "wynająć" grządkę niczym ogródek działkowy... Poza tymcoraz więcej bloków dookoła :(, nawet za naszym ogrodowym płotem coś będzie się budowało, ale wynika, że będzie to zabudowa jednorodzinna i oby tak było...

Wiosna tradycyjnie minęła nam na porządkach czyli doprowadzeniu ogrodu do pięknego stanu - czyli sprzątanie połamanych gałęzi, odnawianie wszystkich sprzętów i oczywiście sianie. W marcu dokonałyśmy karkołomnej rzeczy, a mianowicie po wielu pomysłach co zrobić z naszą rozpadającą się szklarnią, ostatecznie nałożyliśmy na nią pokrowiec szklarniowy. trochę musiałyśmy pokombinować, bo pokrowiec jest na szklarnię półokrągłą, a nie kanciastą, ale jak zobaczycie na zdjęciach - udało się. Oczywiście nie bez wtopy... a mianowicie trzeba było pokrowiec naciągnąć i zakopać wzdłuż ścian szklarni. Nasz błąd polegał na tym, że zrobiłyśmy to na otwartych drzwiach szklarni i po zakopaniu zrobił się trapez i zamki szklarni nie dały się zamknąć... ale co jak co szklarnia wyglądała cały sezon super. Wiatry, śniegi już nie były straszne - części szklarni nie latały po ogrodzie i nie wpadały do środka, a drzwi jakoś przebolałyśmy... ;)

Tradycyjnie zmagaliśmy się z brakami wody, gdyż dopiero w połowie sezonu udało nam się sprawić drugi mauzer. Liczymy, że w kolejnym sezonie będzie lepiej.

Pogoda sprzyjała, choć czasem było za gorąco i w tym roku kiepsko obradzała sałata - jak widać było jej za gorąco. Sianie gęste części warzyw naprawdę pomogło przetrwać braki wody. W tym roku pierwszy raz miałyśmy nawet wyhodowane kilka kapust! Eksperymentowałyśmy w tym roku z fasolami, gdyż zapisałyśmy się do międzynarodowego projektu INCREASE - podziel się fasolą. dostałyśmy z Włoch 6 odmian - 3 tyczne i 3 karłowe - m.in kubańska, portugalską - cały sezon je doglądałyśmy robiąc im pomiary i zdjęcia oraz umieszczając nasze wyniki w specjalnej aplikacji. fasoli trochę zebrałyśmy i za rok na pewno zaczniemy ich hodowlę na nasze potrzeby "jedzeniowe". W tym roku próbowałyśmy hodować boczniaki! I nawet jeden zbiór nam wyszedł - więcej nie było, ale to chyba znowu przez zbyt wysokie temperatury.

Ten sezon minął nam pod znakiem niezliczonej ilości gatunków fasoli (aż nawet pergolę między grządkami zrobiłyśmy), plennych ogórków Atlantis, dyni muskat, groszku cukrowego i zwykłego. Szparagi drugi rok rozrastają swoje karpy korzeniowe, wiec być może w następnym sezonie pojawią się w końcu jakieś szparagi. O i wyrosła nam ogromna tykwa!

W tym roku działalność ogrodu finansowałyśmy z założonej przez nas zrzutki oraz wsparcia finansowego Rady Dzielnicy. Szczególnie cieszyłyśmy się z wpłat na zrzutce, bo to pokazało nam, że to co robimy ma sens i mieszkańcy osiedli to doceniają. Dało to nam powera do dalszego działania w ogrodzie. Na koniec sezonu z reszty funduszy dzielnicowych zakupiłyśmy rośliny do ogrodu - wiosną powinny elegancko ruszyć i dalej upiększać nam kolorami ogród.

Nasza kolonia murarek rozrosła się, gdy się obudziły okazało się, że jest ich duuużo więcej niż się spodziewałyśmy, ciekawe czy w następnym sezonie też tak będzie. w budkach lęgowych pojawiały się kilkukrotnie mioty sikorek, a w jednej gniazdo założyły szerszenie, wiec była cała akcja aby je wywieźć z ogrodu. Wiewiórka dalej kica po dębie.

Dalej przez cały rok wpadały do nas przedszkolaki, aby uczyć się o roślinach uprawnych i próbowały na swoich grządkach sadzić rośliny. Z końcem marca ogród stał się częścią warsztatów Jadalny Kraków, gdzie gościłyśmy innych zakręconych miejskich ogrodników :). W ogrodzie mieliśmy też gości zza granicy m.in z Danii, Francji, którzy odwiedzili nasz ogród w ramach wymiany międzynarodowej.

I życzymy sobie, aby nowy nadchodzący sezon było co najmniej tak dobry jak ten, który minął...

 

2022r. Jak ten czas leci... to już piąty sezon ogrodowy! Liczba ogrodników niestety się kurczy, a nowych nie widać, mimo że skończyła się pandemia. Nic nie dają nasze rozmowy z zaciekawionymi ludźmi, którzy najpierw są zachwyceni, ale nie chcą do nas wracać... A przecież ogród tyle nam daje!

Wiosną zabrałyśmy się za odnowę ogrodu. Jakoś stoły, kuchnia błotna, ścieżka bosych stóp zmarniały, więc zakupiłyśmy bejce, zakasałyśmy rękawy i odnowiliśmy co się dało. Pogoda w ogrodzie w sezonie dopisywała, wszystko rosło jak na drożdżach bijąc rekordy wielkości - pytanie czy to zasługa pogody, czy dosypywania kompostu. Pomidory też obrodziły i późno dopadła je choroba. Nawet wody nam w tym roku starczyło. tylko raz musiałyśmy prosić Zieleń Miejską o dostawę. Przez cały sezon służyła nam deszczówka. Oczywiście nie wszystko szło zgodnie z planem. Czasem wichury uszkadzały nam szklarnię, która właściwie ledwie już się trzyma. Niedługo trzeba będzie pomyśleć nad jej wymianą.

Zeszłoroczne gęste sianie zdawało egzamin i ślimaki miały utrudnioną działalność, ale pojawiły się dość mocno krety i prawdopodobnie nornice, które robią nam pokaźne dziury w grządkach, nawet w szklarni. Zeszły rok to była klęska z uprawą dyń, w tym roku wybrałyśmy tylko 3 gatunki i posadziłyśmy je na osobnych grządkach, żeby się nie krzyżowały, co poskutkowało całkiem dobrym wynikiem ponad 25 dyń.

Ten rok upłynął na nowych eksperymentach - m.in zasiałyśmy szparagi! ale już w trakcie doczytaliśmy, że potrzeba 3 lat, aby wydały plon. No cóż czeka nas bardzo długi eksperyment. Pojawiła się czarna rzepa, ale nie podbiła naszego podniebienia. Wyjątkowo dużo gatunków fasoli posialiśmy w ogrodzie, która dawała nam ogrom plonów do później jesieni! Pierwszy raz była też udana kapusta. No i pak choi – zasiany dwukrotnie na lato i jesień. W przyszłym roku na pewno wysiejemy go znowu. Tak samo jak najlepsze ogórki Atlantis, których plenność prawie się nie kończy. Nie nadążałyśmy z jedzeniem. Borówki, czy porzeczki też w tym roku dały nam ogrom owoców, a maliny owocowały do późnej jesieni. I mogłabym tak wymieniać dalej… ogromniaste kalarepy, brukiew, rzodkiewki, marchewki, cukinie, patisony, ziemniaki, groszki, sałaty, buraki… sezon się nie kończył.

W tym roku tradycyjnie odbywały się warsztaty dla przedszkolaków, aby przybliżyć im bioróżnorodność ogrodu. Przyjechały z wizytą dwie delegacje z ogrodów z Francji, Wielkiej Brytanii, Danii – które były zachwycone naszym miejscem. Wzięłyśmy udział w „inicjatywie lokalnej” pozyskując m.in. urządzenia edukacyjne dla dzieci, 5 drzew – grabów, rośliny kwiatowe na rabaty oraz ławki. Dalej współpracowałyśmy z „Przepisem na ogród” pisząc kolejne artykuły do tego czasopisma. Jednak ku naszej rozpaczy wiele tytułów zostało zamkniętych od nowego roku i niestety „Przepis na ogród” również. Co niestety jest dla nas poważnym utrudnieniem, gdyż honoraria za artykuły stanowiły nasz budżet choćby na naprawy, paliwo do kosiarki, ubezpieczenie ogrodu itp. Kolejny sezon jeszcze mamy zabezpieczony finansowo… nie byłyśmy rozrzutne. W połowie roku wprowadziłyśmy na próbę datki do puszki – to trudna sprawa, bo mało kto przychodzi z gotówką do ogrodu, a jeszcze musimy w nim być, aby wystawić puszkę. Myślimy o założeniu zrzutki od nowego roku, aby jakoś zbierać fundusze na prowadzenie ogrodu.

I jedna z najważniejszych spraw! Dąb Dobrodziej 17 lutego 2022 został wpisany jako pomnik przyrody, mimo tego, że niespełna dwa tygodnie przed tym właściciel działki wynajął ekipę aby znacznie przerzedzić koronę drzewa. Było to czyste barbarzyństwo, gdyż drzewo bardzo ucierpiało, po czym właściciel działki chyba nie mogąc postawić tam bloku, sprzedał go w prywatne ręce…

Mieszkańcy okolicznych bloków dalej chętnie korzystali z części rekreacyjnej, aby poleżeć na kocach, piknikować, czytać książki. Dzieci uwielbiały bawić się w kuchni błotnej, a przedszkolaki z okolicznego przedszkola próbowały uprawiać swoją grządkę. Dzika w tym roku nie ma, ale na dębie często widać wiewiórkę i całą masę ptaków.

Miejsce żyje, bo staramy się go utrzymać, nasze „ogrodowe” dzieci dalej nam w tym pomagają, siejąc, sadząc, pielęgnując i zbierając plony. A my dalej zacieśniamy nasze więzi tworząc dzięki ogrodowi lokalną społeczność, która wspiera się i pomaga sobie nie tylko w ogrodzie, ale i na co dzień. I oby to trwało jak najdłużej.

 

2021r. - Czwarty sezon życia ogrodu. Jak ten czas leci! Nie obejrzeliśmy się i minęły 3 lata działaności ogrodu. Ten rok również nie należał do łatwych. Przez ciagnacą się pandemię do ogrodu trudno było przyciagnąć nowych ogrodników. Światełko w tunelu pojawiło się późną jesienią, mamy nadzieję, że owe nowe osoby wciągną się wiosną w pracę i zostaną na dłużej.

Pogoda w tym roku nam sprzyjała. Wody mieliśmy pod dostatkiem - nasz 1000litrowy zbiornik szybko napełniał się spływającą wodą z daszku domku na narzędzia. Jednocześnie było ciepło, więc warzywa w ogrodzie miały się dobrze, no może za wyjatkiem pomidorów, które najpierw rosły jak szalone, a potem nagle zabiła je wszystkie zaraza. Warzywa rosły też wyśmienicie dzięki zakupionemu kompostowi. Odkryłyśmy nawet, że lepiej siać nasiona bardzo gęsto, bo wtedy rosnące bujnie rośliny zakrywają podłoże i zatrzymuje to więcej wilgoci. W kolejnym sezonie bedziemy to wykorzystywać jeszcze intensywniej. Ku naszej rozpaczy sezon dyń wypadł średnio... mimo bujnego kwitnienia, dyń było dosłownie kilka. Jesienią przypadkiem dowiedziałam się dlaczego. Nie wolno siać na jednym poletku kilku gatunków dyń, bo wtedy krzyżują się ze sobą i nic z tego nie wychodzi. W kolejnym sezonie spróbujemy tylko z 2-3 gatnkami posadzonymi w różnych miejscach ogrodu. Dodatkowo nie bedziemy tworzyc sadzonek w domu tylko zasiejemy prosto do gruntu, bo lepiej rosną (gotowe sadzonki w większosci po przesadzeniu umierały). Mamy też patent na ślimaki - stosujemy siatki (podtynkowe heh) oraz ekologioczny "ślimakol bio". Działa!

Eksperymentów w tym roku była cała masa tych udanych czy też mniej. Wybudowałyśmy więcej podnesionych grządek więc można było zasiać więcej. Stąd też pojawił się hiszpański kard, tykwy, skorozonera, w szklarni azjatycka okra, czy karczoch. Naszym największym odkryciem okazała się... brukselka, bo mimo, że posiana w maju zaczęła owocować na przełomie listopada i grudnia... Jest totalnie odporna na mrozy, podobnie jak jarmuż. Okazało się, że spokojnie w grudniu można zbierać zimowe sałaty np odmiana baby leaf, a także późno siane rzodkiewki. W grudniu również na grządkach dawały radę buraki oraz buraki liściowe, z których można przygotować fantastyczną botwinkę.

Przez to że w pewnym momencie padało za dużo, to część ogrodu stała w wodzie. Nie szkodziło to warzywom na grządkach podniesionych, ale niestety cierpiały lawendy i macierzanki - trzeba było zrobić im również wyższe grządki. Część rekreacyjną odwiedzali okoliczni mieszkańcy, aby posiedzieć i poczytać książki z naszej ogrodowej biblioteczki, ale też i całe rodziny, aby popiknikować.

Nie obyło się również bez ciekawych nieproszonych gości. Okoliczny dzik Felek upodobał sobie nasz ogród i znalazł dziurę pod płotem i przez pewien czas regularnie odwiedzał nasz ogród ryjąc sobie tu i ówdzie...

Jak fantastyczne jest to miejsce może świadczyć o tym, że przedszkole mojego Staśka postanowiło uprawiać jesienią grządkę w ogrodzie. Tak im się spodobało, że poprosili o jeszcze jedną w nowym sezonie. Z checią im przygotuję, niech dzieci uczą się życia przyrody.

Największe zainteresowanie ogrodem oczywiście przejawiają "ogrodowe" dzieci, które pomagają nam siać, zbierać plony, ale budują również swoje "bazy".

W piękny ciepły weekend września zorganizowaliśmy sobie ogrodowy piknik (przez pandemię niestety tlyko dla ogrodników) gotując potrawy z ogrodowych warzyw i świętująć jednocześnie przeniesione z wiosny 3 urodziny ogrodu, a jednocześnie przyśpieszony koniec sezonu ogrodowego. A jak przystało na urodziny ogród dostał swój przepiękny zielony tort.

Ten rok to również fantastyczna współpraca z "Przepis na ogród", dzięki pisanym przez nas artykułom pozyskujemy fundusze na bieżące potrzeby ogrodowe od kompostu po wymarzoną kosiarkę. Nie dość, że mamy z tego wymierne korzyści, to jeszcze ogromną satysfakcję widząc swój artykuł w gazecie. W kolejnym roku planujemy dalszą współpracę na co bardzo się cieszymy.

 

2020r. - Trzeci sezon ogrodu rozpoczął się stawianiem szklarni, ale zostało to przerwane przez pandemię. Ogród na kilka miesięcy został zamknięty dla osób z zewnątrz, ale pozwolił ogrodnikom przetrwać najtrudniejszy czas. Na terenie ogrodu w różnych fazach pandemii przebywaliśmy w pojedynkę lub w małych grupkach, co niestety powodowało, ze prace szły powoli. Wiosną okazało się, że nasze murarki nie przetrwały zimy, ale ptaki na nowo wprowadziły się do budek. Przez cały sezon powstawały nowe grządki (kolejne są w planach na 2021r.). Dziewczyny napisały projekt dzięki któremu pozyskaliśmy dodatkowe fundusze. Dzięki czemu 8 Babek Macierzanek chwyciło za sprzęt - wkrętarki, wiertarki, szlifierki,  elektryczne piły i zabrały się do dużych prac.  Wszystko to przełożyło się na powstanie płotku między strefą rekreacyjną, a rolniczą, stworzenie ścieżki sensorycznej, biblioteczki (z klatki króliczej), odnowiona została kuchnia błotna, pozyskaliśmy sporo książek dla dzieci.  W końcu przed latem udało nam się postawić całą szklarnię i nawet zrobić mały piknik dla niewielkiej grupy osób. Ilość kwiatów sprzyjała owadom, zwłaszcza rabatka lawendy przyciągała ich całe masy. Ponadto przez 10 czwartków lata odbywało się czytanie bajek dla dzieci. Ogród docenił nasze starania i dawał nam plony, ogrodzenie chroniło go przed watahami dzików, które w tym roku okoliczne tereny ryły na potęgę. Nasze przyjaźnie się zacieśniły, ale przez pandemię i ograniczenia niestety nie pozyskaliśmy ani jednej nowej osoby, która chciałaby się zaangażować w pomoc w ogrodzie. Nasze dzieci ogrodowe wspólnie bawiły się między grządkami, ucząc się sadzić i pielęgnować rośliny. Eksperymentowaliśmy z gatunkami warzyw i owoców - pojawiły się choćby bakłażany, czy nawet melony. Wzięliśmy udział w kilku konkursowych projektach pozyskując dodatkowe fundusze finansowe... może starczy na wymarzoną kosiarkę? W listopadzie wsparliśmy producentów chryzantem, kiedy w związku z kolejnym wybuchem pandemii zamknięto przed 1 listopada cmentarze - kupiliśmy kilka sadzonek, z których zrobiliśmy grządkę kwiatową. Nawet w grudniu zbieraliśmy plony - na grządkach były sałaty odporne na mróz. Nawet to, iż znalazły się na chwilę pod śniegiem im nie zaszkodziło. Kończymy sezon ogrodowy myśląc już nad przyszłym rokiem :).

 

2019 r. - Kolejny sezon rozpoczęliśmy od wielkich porządków i przygotowania ogrodu na nowy sezon. Zieleń miejska wykopała nam doły pod grządki podwyższone, ale prace nam się przedłużyły w związku z dużymi opadami, podtopienie ogrodu, nie mówiąc już o dołach pod grządki, które na długo zamieniły się w baseny i były wylęgarnią komarów. Na dodatek pojawiły się dziki, które ryły pod dębem zamieniając nasz wyrównany trawnik w pobojowisko. w końcu sadzenie udało nam się przeprowadzić z końcem czerwca.  Przez całe lato dbaliśmy o grządki czekając na plony. Po zbyt dużych ilościach deszczu, latem mieliśmy susze i problemy z pozyskiwaniem wody. W między czasie były organizowane warsztaty choćby dla dzieci, spotkania promujące ogrody społeczne, a nawet wystąpiliśmy w radiu. Wielki dąb, który nadaje klimat stał się częścią opowiadania stworzonego przez jedną z Macierzanek i wziął udział w konkursie na Drzewo Roku.  Powstała ciekawa grządka wysoka w kształcie ślimaka pod zioła, krzewami oddzieliliśmy część rekreacyjną od części rolniczej. Przez kilka miesięcy powiększaliśmy nasz kompostownik o kolejne komory. Będziemy mieć na kolejny rok własny kompost pod grządki. Jesienią pozyskaliśmy rośliny z likwidowanych ogródków, a czasem okoliczni mieszkańcy domów podrzucają nam sadzonki. Sezon zakończyliśmy listopadowym postawieniem ogrodzenia (uff koniec z dzikami), domkiem narzędziowym i baniakiem na wodę.

 

2018 r. - wiosną tego roku do życia powołany zostaje Krakowski Ogród Macierzanki. Pasjonaci kontaktu  z naturą aktywizują się do pracy w ogrodzie. na pierwsze spotkanie przyszło bardzo dużo ludzi, ale jak życie pokazało szybko duża część się wykruszyła, a zostały najbardziej wytrwałe  "Babki Macierzanki". To chyba perspektywa terenu dużą część osób zniechęciła. Teren przyszłego ogrodu był jednym wielkim trzcinowiskiem i... śmietniskiem. Przez pierwsze miesiące trwały prace, aby w ogóle coś można tam było robić - czyli pozbywaliśmy się trzcin. Przy kopaniu grządek wykopywaliśmy ogromne ilości trzcinowych korzeni. To była walka niczym z wiatrakami. Ale udało się - zaczęły powstawać pierwsze grządki podwyższone (dużo nas nauczył Apolinary, który był dla nas skarbnicą wiedzy), a później pierwsze plony. W ogrodzie pojawiły się ławeczki i huśtawki na drzewie. Zespół dbający o ogród coraz bardziej się klarował i w końcu zostało nas mniej niż 10 osób. Tegoroczne plony przeszły nasz oczekiwania. We wrześniu zorganizowaliśmy fantastyczny piknik kończący sezon. Jesienią dzięki Zakładowi Zieleni Miejskiej cały ogród został zrównany i posiano trawę. Kolejny sezon będzie prostszy!